Zapraszam do lektury wywiadu z Jeffem Schaefferem, amerykańskim fotografem, autorem fantastycznych zdjęć, ukazujących adeptów kalarippajattu. Jeff zafascynował się kalarippajattu kilka lat temu podczas podróży do Indii. Później regularnie odwiedzał Keralę i szkoły kalari, aby lepiej poznać tę sztukę walki i uchwycić jej wyjątkowy charakter i piękno. Z małego projektu fotograficznego jego przygoda z kalari zmieniła się w pasję, która nie tylko daje mu zajęcie na emeryturze, a le też przyczynia się do popularyzacji kalarippajattu na świecie.
Jeff robi zdjęcia, pracuje nad książkami, inicjuje projekty wideo łączące praktyków kalari (w tym nasze Studio) oraz promuje kalari poprzez swoje profile w mediach społecznościowych. Jego niesamowite zdjęcia to nie tylko widowiskowe kadry i spektakularna sceneria. Widać na nich duszę, poświęcenie i energię praktyków, którzy uosabiają piękno, głębię, bogactwo i ducha tej sztuki walki.
Z Jeffem poznaliśmy się wirtualnie w 2019 roku. Planowaliśmy spotkać się w Kerali, gdzie wybierał się on w swoją kolejną podróż fotograficzną do Kerali, a my jechaliśmy do Trivandrum na naszą coroczną Praktykę Zimową (tu możesz zobaczyć naszą szkołę kalari w Trivandrum). Ostatecznie nie udało nam się zgrać terminów, ale mamy nadzieję na spotkanie następnym razem, gdy wszyscy będziemy w Indiach. Tymczasem pozostajemy w kontakcie i współpracujemy online.
Byłam ciekawa fotograficznej przeszłości Jeffa, jego doświadczeń w Kerali i projektów, nad którymi pracuje, a także początków jego fascynacji kalari. Pomyślałam, że jego historia może być interesująca także dla wielbicieli jego zdjęć, praktyków i fanów kalari, a także czytelników bloga – stąd pomysł na wywiad.
Życzę miłej lektury!
Wywiad z Jeffem Schaefferem
Cześć, Jeff! Dziękuję, że zgodziłeś się na wywiad. Na początek powiedz, proszę, coś o sobie i swoim związku z Indiami.
Nazywam się Jeff Schaeffer i pochodzę z Temple w Pensylwanii (USA). Jestem emerytowanym informatykiem i przez większość mojej kariery zawodowej zajmowałem się analityką biznesową. W 2014 roku miałem okazję odwiedzić Indie, ponieważ firma, która wykonywała dla nas prace konsultingowe, znajdowała się w Nagpurze. W czasie tej wizyty podróżowałem też kilka dni po Indiach i byłem zafascynowany widokami, historią, smakami i kolorami tego kraju. Ale to, co wywarło na mnie większy wpływ, to poznanie ludzi. Ta podróż sprawiła, że zainteresowałem się bliższym poznaniem Indii, ich mieszkańców i kultury. Był to dla mnie początek niesamowitej podróży. Poznałem wielu przyjaciół. A po siedmiu wyjazdach wciąż nie mogę się doczekać następnego!
A jakie były początki Twojej pasji fotograficznej?
Mimo że ukończyłem rachunkowość i informatykę, zawsze pociągała mnie sztuka. Kiedy ukończyłem college, dostałem od rodziców pierwszą kamerę filmową. Razem z ojcem poszliśmy na kurs, aby dowiedzieć się więcej o aparatach i robieniu zdjęć. Myślę, że to karmiło kreatywną część mnie. Moja praca w IT oraz w dużej korporacji wymagała ode mnie korzystania z logicznej i zorganizowanej części mojego mózgu. Muzyka i fotografia dały mi możliwość wyrażenia się z innej strony i to połączenie dawało mi równowagę. Miałem szczęście, że w 2017 roku mogłem przejść na emeryturę w wieku 57 lat i nadszedł czas, aby zrobić coś zupełnie innego niż praca, którą wykonywałem w swojej karierze zawodowej. To właśnie wtedy zacząłem się skupiać na nauce i rozwijaniu moich umiejętności fotograficznych.
Wróćmy więc do Indii. Opowiedz nam więcej o swoich doświadczeniach z Kerali.
Moja pierwsza podróż do Kerali miała miejsce w 2016 roku. Urzekło mnie piękno tego miejsca oraz życzliwość i otwartość ludzi. Spędziłem tam tylko kilka dni, ale od tego czasu wracam co roku w lutym – marcu. 2021 to pierwszy rok, w którym tęsknię za wyjazdem, ponieważ pandemia zatrzymała mnie w domu.
Jak więc dowiedziałeś się o kalarippajattu? Co skłoniło Cię do zajęcia się tym tematem?
Podczas mojej pierwszej wizyty w Kerali zatrzymałem się w Koczinie i uczestniczyłem w pokazie kulturalnym, który obejmował kalarippajattu i kathakali. Byłem pod głębokim wrażeniem umiejętności wykonawców. Kilka lat później byłem w Munnarze i tam także udało mi się obejrzeć taki pokaz. Znowu byłem zachwycony. Odkąd przeszedłem na emeryturę, zacząłem regularnie uczęszczać na jogę w miejscowej szkole. W ramach własnego projektu zrobiłem dla nich sesję zdjęciową, przenosząc jogę z wnętrza studia do innych lokalizacji w naszym mieście. Zdjęcia zostały dobrze przyjęte.
Kiedy planowałem podróż do Indii w 2019 roku, pomyślałem, że mogę rozszerzyć to, co robiłem z joginami i znaleźć artystów sztuki walki kalarippajattu, żeby ich sfotografować. Ponieważ byłem już w Indiach kilka razy, chciałem, aby ta podróż była głębszym doświadczeniem kulturowym i chciałem dowiedzieć się więcej o ludziach praktykujących kalari. Chciałem też postawić sobie wyzwanie i sfotografować coś zupełnie nowego. Wydaje mi się, że było to połączenie chęci dowiedzenia się więcej o praktyce treningu, a także podjęcie wyzwania, aby uchwycić wizualne piękno tej sztuki walki. Od tamtej pory moje zainteresowanie się pogłębiło, a dzięki lekturom i dyskusjom nauczyłem się dużo więcej.
Jak znalazłeś szkoły kalari, które odwiedzałeś i fotografowałeś? Czy były szkoły, które odmówiły współpracy?
Szkoły sztuk walki znajdowałem głównie na Instagramie i Facebooku. Gdy zdecydowałem się na ten projekt, nie znałem osobiście nikogo, kto praktykował kalarippajattu. Spędziłem czas na poszukiwaniu kont na Instagramie, które publikowały zdjęcia kalari i zacząłem wysyłać do nich wiadomości. Okazywałem uznanie dla zamieszczonych przez nich zdjęć, przedstawiałem się i pisałem, że chciałbym przyjechać do ich szkoły, żeby zrobić zdjęcia. W zamian za zgodę otrzymaliby zdjęcia. Nigdy nie oczekiwałem od nikogo wynagrodzenia finansowego. Na początku byłem trochę zniechęcony. Wiele wiadomości było ignorowanych. Jeden mistrz odpowiedział: „W ogóle mnie to nie interesuje”. Nie byłem pewien, czy to w ogóle będzie możliwe. Przejrzałem swoje zdjęcia i zamieściłem 3 ładne kadry z wystawy, na której byłem w Munnarze. To pomogło zwrócić trochę zwrócić na siebie uwagę.
Arpit Singh z Bombaju jako pierwszy odpowiedział: „Przyjedź – bylibyśmy zaszczyceni, gdybyśmy mogli cię przyjąć”. Wow, byłem podekscytowany. Była to zachęta, której potrzebowałem do dalszego działania, ponieważ czułem duży potencjał. Podczas tej wyprawy umówiłem sześć grup na sesje fotograficzne. Zacząłem też dostawać wsparcie od innych. Tak weszliśmy w kontakt. Niestety wy [Studio Kalari] wyjeżdżaliście z Trivandrum na tydzień przed moim przybyciem, ale Wasz odzew był bardzo zachęcający. Ogólnie czułem się zaszczycony, że mimo, że byłem nieznanym podróżnikiem z aparatem, zostałem powitany w społeczności kalari i dano mi szansę współpracy. Sesje zdjęciowe podczas podróży w 2020 roku zrobiłem w szkołach, z którymi już poprzednio się kontaktowałem, ale też mój przyjaciel Kuttu umówił dodatkowe wywiady z mistrzami z myślą o naszym kolejnym projekcie, jaką jest książka.
Jakie było podejście mistrzów i uczniów do propozycji robienia zdjęć? Jaka atmosfera panowała w szkołach kalari, które odwiedziliście?
Ogólnie podejście mistrzów i uczniów było dobre. Wejście w nieznane miejsce z ludźmi, których nigdy wcześniej nie spotkałeś, to zupełnie nowe doświadczenie. Obie strony odczuwają pewien niepokój i na początku jest trochę niezręcznie. Często nie mam planu na to, co chcę uchwycić. Nie wiem, jakie konkretnie umiejętności mają uczniowie ani jakie będą warunki do robienia zdjęć. Jednak gdy zaczynamy, początkowe bariery zaczynają się znikać i wszyscy zaczynamy robić to, co potrafimy najlepiej. To właśnie w tych momentach, kiedy zaczynamy nawiązywać ze sobą więź, powstają najlepsze zdjęcia. Ogólnie czułem się bardzo mile widziany w każdej ze społeczności kalari.
Moja praca fotograficzna nad kalari w 2020 roku była dodatkowym wyzwaniem. Mieliśmy 24 oddzielne sesje zdjęciowe z 13 różnymi szkołami kalari w ciągu 19 dni. Nasze sesje trwały od godziny do ponad 3,5 godzin każda. Każda lokalizacja jest inna, każda szkoła ma swoją własną „osobowość”, a każda przestrzeń kalari stawia inne wyzwania, zwłaszcza jeśli chodzi o oświetlenie. Miałem kilka bardzo dobrych sesji, ale przy niektórych było trochę spięć z różnych powodów. Jednak ogólnie rzecz biorąc, moje doświadczenia ze współpracy z każdym kalari pomogły mi rozwinąć się jako fotograf i zrozumieć inną kulturę.
Czy miałeś okazję ćwiczyć kalari będąc w Kerali lub później?
Niestety nie udało mi się poćwiczyć kalari w Kerali. Byłem zbyt zajęty podczas moich podróży, próbując pogodzić wszystkie plany i nie byłem w stanie zostać nigdzie dłużej niż kilka dni. Jednak z powodu pandemii miałem okazję skorzystać z kilku sesji online prowadzonych przez Studio Kalari, a także przez mojego przyjaciela Arpita z Arpit Kalaripayattu w Bombaju. To było wspaniałe doświadczenie. Samodzielne wykonywanie podstawowych ćwiczeń pomogło mi lepiej poznać to, co widziałem i fotografowałem w każdym kalari. Pomoże mi to też przygotować się do niektórych ujęć podczas następnej podróży!
Pandemia jest dla nas wszystkich dużym wyzwaniem. Jak rozwijał się Twój projekt już po zrobieniu zdjęć, a także w miesiącach lockdownu?
Zrobiłem ponad 7000 zdjęć kalari w zeszłym roku i dało mi to niekończącą się pracę podczas lockdownu, aby ćwiczyć obróbkę i wydobyć to, co najlepsze z każdego zdjęcia. Miałem więcej czasu na zajęcie się tymi zdjęciami, ponieważ nie robiłem wielu nowych. Czasami kilkukrotne przeglądanie zdjęć i ich obrabianie pomaga mi uzyskać inny efekt, który sprawia, że obraz wywiera większe wrażenie.
Jak wspomniałem, pracuję nad książką z przyjacielem z kalari. Lockdown dał nam więcej okazji do rozmów zarówno na temat książki, jak i naszych osobistych doświadczeń życiowych. Pozwoliło nam to lepiej zrozumieć siebie nawzajem i nasze perspektywy, co pomoże nam w dalszej współpracy nad naszym projektem i doda książce mocy.
Po kilku miesiącach lockdownu zdaliśmy sobie sprawę z wyzwań, jakie izolacja stawia wszystkim. Rozpoczęliśmy projekt wideo po to, aby dać ludziom zajęcie, a także utrzymać kontakt między sobą w okresie izolacji. Poprosiliśmy artystów sztuki walki kalari o nagranie kilkusekundowych filmików i przesłanie ich do nas. Z otrzymanych klipów zmontowałem film. Wszystkim się to podobało, a film został dobrze przyjęty. Zrobiliśmy również drugi projekt wideo i połączyliśmy ze sobą sekwencję meipayat z różnych praktyk. Naszą inicjatywę nazywamy „The Kalari Project”. Mamy kanał na YouTube oraz profil na Instagramie.
To wspaniała inicjatywa, która łączy wielu praktyków kalari i miejmy nadzieję, przyciągnie również więcej uczniów. Dlaczego według ciebie kalarippajattu nie jest tak popularne? Czy myślisz, że to się zmieni? Co może pomóc w zwiększaniu świadomości tej sztuki?
Nie wiem, dlaczego kalari nie jest zbyt popularne. W USA znajomość i wiedza na temat kalarippajattu jest niewielka. W naszym regionie jest wiele szkół judo, karate i jiu-jitsu, ale nie ma szkoły kalarippajattu. Miałem nadzieję, że uda mi się rozpocząć praktykę we współpracy z naszym lokalnym studiem jogi, ale pandemia wstrzymała tę pracę. Nadal jednak mam nadzieję. Wielu przyjaciół i znajomych w Stanach po raz pierwszy zetknęło się z kalari dzięki moim fotografiom. Mam kilku przyjaciół w Indiach, którzy nie wiedzieli zbyt wiele o kalari i teraz zadają coraz więcej pytań na ten temat. Wierzę, że dotarcie do większej ilości informacji o kalari i jego zaletach pomoże szerzyć wiedzę o tej sztuce. Myślę, że opcje treningów online również się do tego przyczynią, ponieważ ludzie mieszkający w miejscach, w których nie ma lokalnych szkół kalari, są teraz w stanie nauczyć się podstaw, co według mnie może pomóc w stworzeniu popytu na lokalne treningi w przyszłości.
Jakie są Twoje kolejne kroki i plany związane z projektem kalari?
Jeśli chodzi o naszą książkę, razem z Kuttu nadal pracujemy nad wywiadami, które przeprowadził, i zdjęciami, które zrobiłem, aby opracować odpowiednią treść książki, a być może książek. Mam nadzieję, że gdy pandemia zostanie opanowana, a podróże znowu będą możliwe, wrócę do Indii, aby dokończyć pracę fotograficzną. Nadal chcemy włączyć do projektu około 5-8 dodatkowych szkół i mistrzów kalari. Jest też kilka miejsc, do których chciałbym wrócić i zrobić dodatkowe zdjęcia, ponieważ podczas naszej poprzedniej wizyty nie wszyscy mogli wziąć udział w sesjach.
Jeśli chodzi o „Projekt Kalari”, mamy nadzieję, że w przyszłości zrobimy więcej filmów, aby nadal łączyć praktyków kalari z całego świata. Na naszym profilu na Instagramie prezentujemy historie artystów sztuki walki kalarippajattu, aby w ten sposób pomóc w popularyzacji tej sztuki i przedstawić innym jej pasjonatów. To naprawdę niesamowite obserwować, jak ludzie spotykają się pomimo różnic w pochodzeniu, językach, kulturach itd. i razem tworzą coś lepszego, niż zrobiliby każdy osobno.
Zapowiada się to naprawdę świetnie. Wygląda na to, że kalari stało się ważną częścią twojego życia. Jaki wpływ miała na ciebie przygoda kalari?
Moja przygoda z kalari wywarła naprawdę duży wpływ na moje życie. Dało mi to szansę na rozwinięcie moich umiejętności fotograficznych i poznanie obcej kultury. Wydaje mi się, że nie ma dnia, w którym nie byłbym w jakiś sposób w kontakcie z kalari. Zdjęcia, które zrobiłem, zdobią niektóre ściany w moim domu, znajdują się w osobistych albumach ze zdjęciami i są wygaszaczami ekranu na moim komputerze i telewizorze. Nadal ćwiczę jogę i trochę podstaw kalari. Czytam też trochę, aby dowiedzieć się więcej o historii i praktyce. Poza tym prawie każdego dnia rozmawiam z jednym lub kilkoma przyjaciółmi kalari. Tak więc to, co zaczęło się jako mały projekt i osobiste wyzwanie, stało się główną częścią mojego życia.
Gdzie możemy znaleźć Twoją pracę w sieci?
Moje miejsca w internecie to:
strona www.jeffschaeffer.com
Instagram: @jeffschaefferphoto
A‘The Kalari Project można znaleźć tutaj:
YouTube: The Kalari Project
Instagram: @thekalariproject
Bardzo dziękuję za rozmowę, Jeff! Wspaniale było dowiedzieć się więcej o Twoim doświadczeniu z kalari. Czekamy na ciąg dalszy Twoich projektów!