Ostanie tygodnie przynoszą wiele zmian. Ograniczenia w codziennym funkcjonowaniu, które wywołała epidemia koronawirusa, pociągnęły za sobą lawinę konsekwencji. Jedną z nich jest to, że przenieśliśmy – jak i wiele innych osób – swoje treningi do sieci.
Choć różne zajęcia ruchowe od dawna dostępne były w internecie, głównie w postaci bezpłatnych lekcji na YouTube’ie lub kursów, które najczęściej składały się z serii nagranych wcześniej filmów, traktowaliśmy je z rezerwą i ostrożnością, raczej jako ciekawostki niż sposób na regularną praktykę. Jako ortodoksyjnym wyznawcom żywej tradycji bezpośredniego przekazu i wspólnoty równie bezpośredniego doświadczenia wydawało nam się niemożliwe realizowanie zajęć kalarippajattu przez Internet.
Czego obawialiśmy się najbardziej:
-
Braku możliwości bezpośredniego kontaktu między uczniem a nauczycielem/mistrzem. W kalarippajattu jest to bardzo ważny aspekt procesu nauczania, ale też życia. Mistrz – guru – często jest przewodnikiem nie tylko podczas treningu.
-
Braku możliwości indywidualnej korekty. Są różne platformy internetowe do przeprowadzania zajęć online: zarówno takie, gdzie obie strony mogą się widzieć i słyszeć nawzajem, jak i transmisje jednostronne – widać i słychać tylko osobę prowadzącą zajęcia. Jedno i drugie rozwiązanie techniczne ma swoje wady i zalety, i wybór platformy zależy od indywidualnego wybory prowadzącego w zależności od potrzeb i możliwości technicznych. W obu wypadkach jednak korekta jest albo niemożliwa albo bardzo ograniczona. To naraża uczestników na popełnianie i utrwalanie błędów, a nawet na kontuzje. Każdy uczestnik ma inne ciało, inne predyspozycje i ograniczenia. Na grupowych zajęciach online bardzo trudno jest w dostatecznym stopniu wziąć pod uwagę wszystkie te aspekty.
-
Ograniczenia programu zajęć. Ćwiczenia, sekwencje pozdrowień i sekwencje ruchowe wykonywane indywidualnie to tylko niektóre elementy treningu i nauki, przygotowujące do kolejnych, bardziej zaawansowanych etapów: pracy z partnerem/przeciwnikiem, walk wręcz i z użyciem broni. Wycinanie z pełnego treningu niektórych elementów i koncentrowanie się tylko na nich grozi zmianą znaczenia sensu praktyki (utratą „właściwego” sensu). Kalarippajattu nie jest indywidualną dziedziną ruchu czy sportu. To sztuka walki i zakłada per se kontakt z drugą osobą, uwrażliwia na obserwację otoczenia, kontrolowanie swojej energii i kanalizowanie jej w określonym celu i kierunku – w odpowiedzi na to, co dzieje się wokół nas. A co jeśli wokół nas jest tylko ekran?
-
Alienacji – ten aspekt wiąże się z poprzednią kwestią, czyli zakresem programu zajęć. Indywidualny trening kalari to w sumie oksymoron. Oczywiście na zwykłych zajęciach każdy skupia się na sobie, starając się poprawnie wykonywać ćwiczenia i formy, ale znowu – jest to etap, prowadzący do kolejnego, jakim są konfrontacje z partnerem. Uczestnicy treningów tworzą społeczność ludzi o podobnej energii, podobnym spojrzeniu na życie i świat, wyznającym podobne wartości. Często te osoby są w kontakcie ze sobą poza treningami, zapraszają się na swoje wydarzenia, spotykają, pomagają sobie nawzajem i dają wsparcie. Społeczność skupiona wokół danej szkoły kalari to swoista, nowoczesna forma gurukuli – tradycyjnej indyjskiej instytucji polegającej na tym, że uczniowie mieszkali przy domu swojego mistrza i poza tym, że uczyli się danej sztuki od niego, funkcjonowali na podobnych zasadach jak domownicy. Mistrz czuł odpowiedzialność za wychowanie swoich podopiecznych, a nie tylko za przekazanie im wiedzy czy umiejętności technicznych w danej dziedzinie. W przypadku samotnych treningów kalari we własnej przestrzeni, ten element wspólnoty się zatraca.
-
Utraty aspektu duchowego praktyki. Tradycyjnej praktyce towarzyszy wiele rytuałów, związanych z religią wyznawaną przez mistrza danego kalari – budynku lub miejsca, gdzie się ćwiczy. W hinduistycznym kalari istnieje szereg ceremonii odprawianych w określonych momentach, m.in. z okazji różnych świąt, przy przyjmowaniu nowicjusza do grona uczniów danego mistrza, przy rozpoczynaniu treningu i kończeniu itd. Oczywiście wiele tych elementów może funkcjonować inaczej już w momencie, gdy trening odbywa się poza kalari (np. w sali teatralnej), a zwłaszcza poza Indiami. Realizowanie tych elementów praktyki zależy od mistrza, który w przypadku zajęć „pozaindyjskich” świadomie może zrezygnować z elementów ceremoniału (nawet jeśli w Indiach realizuje je w całości), ale on sam swoją osobą poświadcza wartości duchowe, wynikające z praktyki kalari. Chodzi o to, żeby pamiętać, że praktyka fizyczna jest elementem większej i głębszej praktyki duchowej, i że same ćwiczenia i sekwencje nie są celem samym w sobie. Z wyzwaniami, które stoją przed nami na poziomie fizycznym, mierzymy się też na poziomie mentalnym i duchowym. Oczywiście nie można narzucać uczestnikom zajęć takiego podejścia – dla wielu trening ma wystarczająco wartość na poziomie fizycznym i to indywidualna kwestia, jak osobiście jest to dla niej/niego ważne. Ale dokładnie to samo może dziać się w przypadku treningów na sali…
Lista obaw i potencjalnych strat mogłaby pewnie być dłuższa. Wymieniłam najważniejsze powody, dla których nie wyobrażaliśmy sobie działania online. Co zatem sprawiło, że tak błyskawicznie – dosłownie z dnia na dzień (środa trening na sali, czwartek online) – przestawiliśmy się na wirtualne treningi?
-
Ogólnoświatowa niemożność realizowania zajęć na sali oraz ogólnoświatowa niemożność wyjścia z domu przez nieznany czas. Gdy się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. A można zawiesić całkiem zajęcia i czekać – ale jak długo? Można ćwiczyć inne dyscypliny czy sztuki, (już) przystosowane do warunków domowych lub/i ewentualnie indywidualne dyscypliny terenowe – spacery, rowery. Albo można skupić się na tych elementach treningu, które są możliwe do zrealizowania samemu w domu, mając świadomość, że to tylko fragment całości.
-
Świadomość, że program treningów i sposób prowadzenia zajęć zależy od nauczyciela. Forma przekazu elektronicznego nie przekreśla wszystkich wartości, które można przekazać. Ważniejsza staje się komunikacja słowna, działania podejmowane do utrzymywania kontaktu ze społecznością, dbanie o nią na różne sposoby – jednym z nich jest pisanie tego bloga. To, czego nie można przekazać na (każdych) zajęciach, można spróbować opisać i choć częściowo zachować oryginalny charakter praktyki.
-
Możliwość dostosowania elementów praktyki do warunków domowych. Adaptujemy ćwiczenia do wymiarów wolnej przestrzeni na podłodze, skupiamy się na ćwiczeniach, które mogą być wykonywane indywidualnie, a które pozwolą na rozwijanie aktywności fizycznej i utrzymaniu dobrej kondycji. Często podajemy różne wersje ćwiczeń tak, aby osoby na różnym poziomie zaawansowania mogły je wykonać.
- Możliwość codziennej praktyki bez dojeżdżania do sali, a tym bardziej do innego kraju. Wśród osób, które uczestniczą w naszych treningach online, są zarówno osoby z drugiego końca Wrocławia, jak i świata: Australia, USA i Urugwaj to najbardziej ekstremalne przykłady, ale są też osoby z wielu krajów europejskich.
-
Społeczność kalari jest żywa nawet online. Wiele osób uczestniczy w zajęciach na żywo, wita się ze sobą na czacie, komentuje.
- Dostępność treningu poza czasem rzeczywistym – ci, którzy nie mogą uczestniczyć w zajęciach w czasie rzeczywistym, realizują trening według własnych możliwości, np. ze względu na to, że pracują lub mieszkają w innej strefie czasowej. Dzięki temu mogą ćwiczyć regularnie.
-
Trening, nawet krótki i fragmentaryczny, przynosi szereg korzyści: wzmacnia, rozciąga, pobudza krążenie, utrzymuje ciało w dobrej kondycji fizycznej – mimo (jeszcze bardziej) siedzącego trybu funkcjonowania, regularnie mobilizuje do ruchu, rozwija pamięć, koncentrację i koordynację, rozładowuje stres i napięcia, dodaje energii do działania, dodaje wiary we własne możliwości, pomaga przełamać poczucie osamotnienia i izolacji.
Trening online nie zastąpi prawdziwych zajęć, ale stanowi ich namiastkę, gdy z różnych przyczyn nie ma innej możliwości praktyki. Jako prowadzący zajęcia, nauczyciele czy mistrzowie mamy jednak wpływ na to, jak te treningi są realizowane i możemy starać się przekazywać swoją wiedzę i pasję jak najlepiej. W tej samej sytuacji znalazło się wielu naszych znajomych – nauczycieli jogi, capoeiry, aikido czy także kalari. I dla wszystkich tych osób mierzenie się z rzeczywistością online jest czymś nowym i trudnym, ale wszyscy staramy się w niej odnaleźć, dbając o swoich uczniów i całą ich społeczność najlepiej jak potrafimy. I właśnie dzięki tym ludziom, którzy entuzjastycznie nas wspierają i odpowiadają na nasze propozycje, czujemy, że nasze wygibasy po jednej stronie ekranu są ważne także dla nich – po jego drugiej stronie.
Jeśli chcesz podzielić się swoją opinią lub przemyśleniami w tym temacie, zostaw komentarz poniżej.
Jeśli chcesz dołączyć do naszych treningów kalari online, zapraszamy do zapisów!
W artykule umieszczone są zdjęcia autorstwa Sebastiana Góry, który odwiedził nasze indyjską siedzibę w Trivandrum podczas praktyki zimowej kalari w lutym 2020.